Reklama

Pożary w Kanadzie zagrażają firmom naftowym. Wydobycie spadło o 7%

Autor. Envato

Zmiana klimatu potęguje susze napędzające pożary, które teraz ograniczają możliwości produkcji ropy naftowej w Kanadzie – kraju, który jest czwartym producentem tego surowca na świecie. Smugi dymu z pożarów dotarły aż nad Europę, jak informuje Copernicus Atmosphere Monitoring Service.

Pożary w prowincji Alberta w Kanadzie ograniczyły produkcję ropy naftowej z piasków roponośnych o prawie 350 tys. baryłek dziennie (ang. barrels per day, bpd) w miniony weekend. Według obliczeń Reutersa to około 7 proc. całkowitej produkcji ropy w kraju. Władze informują o prawie 50 pożarach w Albercie, kilkudziesięciu w Manitobie i kilkunastu w Saskatchewan. Kanadyjskie Międzyagencyjne Centrum Pożarów Lasów podało, że od 1 czerwca w całej Kanadzie spłonęło łącznie 1,4 miliona hektarów.

Ograniczenia w produkcji

Cenovus Energy, Canadian Natural Resources i MEG Energy były zmuszone ograniczyć produkcję ropy z piasków roponośnych z powodu pożarów, a także ewakuować część swoich pracowników z zagrożonych obszarów w okolicy centrum przemysłowego Fort McMurray w ubiegły weekend.

YouTube cover video

Podczas gdy dwie pierwsze firmy świadomie zmniejszyły produkcję jako środek bezpieczeństwa, to w zakładzie MEG Energy w sobotę nastąpiła przerwa w dostawie prądu spowodowana pożarem, co zmniejszyło produkcję o 70 tys. baryłek, ale szybko została wznowiona. Z kolei Cenovus Energy już w niedzielę podała, że nie zidentyfikowała żadnych uszkodzeń swojej infrastruktury w wyniku pożarów i w najbliższym czasie przywróci pełnię zdolności produkcyjnych w swoich zakładach w Christina Lake.

Jak donosi Reuters, pożary dotknęły również niektóre z konwencjonalnych złóż ropy naftowej i gazu ziemnego w Albercie. Spółka Aspenleaf Energy musiała ograniczyć produkcję o około 4 tys. baryłek dziennie w ubiegłym tygodniu.

Reklama

Skala pożarów

Premierka Alberty Danielle Smith powiedziała w poniedziałek, że w prowincji spłonęło już 400 tys. hektarów w porównaniu z około 9 tys. w ubiegłym tygodniu. Ewakuowano stamtąd 5 tys. osób. Rząd zdecydował o ponownym uruchomieniu gabinetu zarządzania kryzysowego z powodu pogorszenia sytuacji. Z kolei w prowincji Manitoba w zeszłym tygodniu do ewakuacji wezwano 17 tys. osób z powodu pożarów na północy regionu. Pod koniec maja ogłoszono tam stan wyjątkowy. Według prognoz dla tych regionów w związku z występującymi ekstremalnymi suszami spodziewane są kolejne pożary w czerwcu i lipcu.

To nie pierwszy raz, gdy pożary wpływają na ograniczenie wydobycia ropy i gazu w Kanadzie. W ostatniej dekadzie zdarzyło się to już kilkukrotnie. W ubiegłym roku produkcję ropy z powodu pożarów musiała tymczasowo ograniczyć spółka Suncor Energy, drugi co do wielkości producent piasków roponośnych w Kanadzie. Z kolei w maju 2023 r. kilka firm zmniejszyło produkcję o co najmniej 319 tys. bpd, czyli 3,7 proc. całkowitej dziennej produkcji w Kanadzie, gdy w Albercie wybuchło około 100 pożarów. W 2016 r. doszło do ewakuacji tysięcy pracowników zakładów produkcji ropy z piasków roponośnych, gdy pożar spustoszył okolice Fort McMurray, zmniejszając produkcję o milion baryłek dziennie.

Czytaj też

Skutki pożarów w Kanadzie sięgają znacznie dalej, poza granice kraju – dym doprowadził już do skażenia powietrza nie tylko w pobliskiej w Minnesocie i Dakocie Północnej w USA, ale też w Europie. Jak poinformował europejski serwis monitoringu jakości powietrza Copernicus (ang. Copernicus Atmosphere Monitoring Service, CAMS) dym sięgnął już za Atlantyk i 1 czerwca dotarł nad północno-zachodnią Europę. Pierwszy raz zauważono go w dniach 18-19 maja nad Morzem Śródziemnym i Grecją. Naukowcy mówią, że do Europy mogą przybywać nowe strumienie zanieczyszczenia i powodować, że niebo będzie zamglone, ale jednocześnie uspokajają, że „nie powinny mieć znaczącego wpływu na jakość powietrza przy powierzchni (ziemi – przyp. Energetyka24), ponieważ takie zjawisko występuje przede wszystkim na dużych wysokościach”.

Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama