Atomowy wiatr zmian. Nawet Niemcy poprą energię jądrową

Kolejne kraje Europy sygnalizują powrót do atomu w czasie, gdy Polska wdraża plan budowy pierwszej elektrowni jądrowej. Do tej pory UE nie patrzyła przychylnie na projekty jądrowe, ale okazuje się, że zdecydowana większość krajów członkowskich chce atomu. W tej sytuacji trudno będzie utrzymać antyatomową politykę.
Teraz nawet Niemcy zapowiadają zwrot w podejściu do energetyki jądrowej. Nowy kanclerz Friedrich Merz nie zamierza blokować Francuzów i ich poparcia dla atomu. Paryż chciałby z kolei, aby był on traktowany w unijnym prawodawstwie na równi z OZE.
„Niemcy mówią nam: będziemy bardziej pragmatyczni w kwestii energii jądrowej” – przekazał francuski dyplomata w rozmowie z dziennikiem „Financial Times”. Jak dodał, „wszelkie uprzedzenia wobec energii jądrowej, które wciąż znajdujemy gdzieniegdzie w unijnym prawodawstwie, zostaną zniesione”. Z kolei przedstawiciel Niemiec zapowiedział, że będzie to „przełom” w polityce UE w tym zakresie.
Zgodne boki trójkąta
Berlin wygasił swoje ostatnie działające elektrownie jądrowe w kwietniu 2023 r. Postawił się więc w opozycji wobec Paryża, który od lat stawia na atom. Teraz Niemcy chcą rozmawiać o proponowanym przez Francuzów parasolu nuklearnym, mającym na celu odstraszanie ewentualnej przyszłej agresji ze strony Rosji. Należy jednak pamiętać, że Berlin, w przeciwieństwie do Warszawy, już znajduje się pod parasolem nuklearnym – amerykańskim.
„Teraz jesteśmy nareszcie otwarci na rozmowy z Francją o odstraszaniu nuklearnym dla Europy. Lepiej późno niż wcale” – przekazał niemiecki przedstawiciel władz w wypowiedzi dla „Financial Times” .
Nowy kanclerz Niemiec Friedrich Merz wielokrotnie krytykował decyzję o odejściu od energii jądrowej, podjętą w 2011 r. za rządów Angeli Merkel. Jego zdaniem spowodowało to, że Niemcy pozbawiły się taniego i niezawodnego źródła energii. Pod rządami Merkel kraj postawił na zaufanego dostawcę gazu – Rosję. Tani surowiec od najwyraźniej stabilnego, w niemieckich oczach, sojusznika, miał być podstawowym źródłem napędu niemieckiej gospodarki. Zostało to jednak zweryfikowane przez rzeczywistość po napaści Rosji na Ukrainę na pełną skalę w 2022 r., gdy konieczne okazało się uniezależnienie się od Rosji.
Merz sprzeciwiał się także zamykaniu ostatnich trzech elektrowni jądrowych w kraju, co wydarzyło się za rządów Olafa Scholza. Na razie nie mówi się oficjalnie o całkowitej zmianie polityki, co do produkcji energii jądrowej w Niemczech, jednak Merz zapowiedział inwestycje w nowe technologie, w tym w małe reaktowy SMR i fuzję jądrową, której jedynym produktem ubocznym jest hel, niemający wpływu na zanieczyszczenie powietrza.
Atomowa Europa
Tymczasem w całej Europie „dzieje się” w zakresie atomu. Niezaprzeczalnie, jedną z przyczyn tego zwrotu są nowe warunki polityczne związane z wojną na Ukrainie. Belgia niedawno wycofała się z decyzji o zamknięciu elektrowni jądrowych, a Dania rozważa zniesienie 40-letniego zakazu budowy taki ciepłowni.
We Włoszech, które wycofały się z energii jądrowej w wyniku referendum po katastrofie w Czarnobylu, również zapowiedziano powrót do „zrównoważonej energii jądrowej”. Jest to, podobnie jak Niemcy, kraj, któremu trudno jest pozbyć się uzależnienia od rosyjskich surowców. Nowe elektrownie planują też Francja, Finlandia i Słowacja. Pod prąd pod względem podejścia do atomu wśród krajów UE idą obecnie Austria i Hiszpania, a poza blokiem – także Szwajcaria.
W liście, do jakiego dotarł „Financial Times”, ministrowie z 12 unijnych krajów, posiadających reaktory nuklearne stwierdzili, że „konieczne” jest, aby UE rozpoznała „komplementarny charakter energii jądrowej i odnawialnych źródeł energii”. Wezwano także Unię do wysłania jasnego sygnału dla inwestorów dotyczącego zalet energii jądrowej.
Jądrowe wahadło
„Aby zapewnić nam suwerenność energetyczną przy jednoczesnym poszanowaniu wyborów narodów, wzywamy do zakończenia wszelkiej dyskryminacji na szczeblu europejskim wobec energii niskoemisyjnej, niezależnie od tego, czy jest to energia jądrowa, czy odnawialna” – oświadczył prezydent Francji Emmanuel Macron podczas wizyty kanclerza Merza w Paryżu 7 maja.
Kwestia współpracy w zakresie energetyki jądrowej jest również ważnym elementem niedawno zawartego polsko-francuskiego traktatu, o czym pisaliśmy na łamach Energetyki24. Ambasador Francji JE Etienne de Poncins mówił o lobby w UE, które jest nieprzychylne energii jądrowej, zapewniając jednocześnie, że pomimo tego, należy po prostu działać.
W podobnym tonie wypowiadał się prof. Wacław Gudowski na zorganizowanej w Warszawie konferencji „Szwedzko-polska współpraca w zakresie energetyki jądrowej”. „Dwustronnie możemy działać o wiele szybciej. W ramach europejskich możemy zrobić więcej (…). Jednak jestem niezwykle sfrustrowany (…) tym, że przez wielu interesariuszy Komisja Europejska jest postrzegana jako bloker, a nie aktywator. Myślę, że zapomniano, do czego służy, więc musimy to wyjaśnić” – stwierdził prof. Gudowski. W jego opinii, należy nadawać rytm unijnym politykom, zamiast martwić się o możliwe blokady, tutaj w odniesieniu do projektów jądrowych.
Teraz na pokładzie przychylnym atomowi znaleźli się Niemcy z nowym kanclerzem. Te same Niemcy, które przez lata forsowały odejście od energii jądrowej – i które dokonały tego w swoim kraju. To, że właśnie to państwo zmienia kierunek swojej polityki w tym zakresie świadczy o jednym – wkrótce Unia Europejska również może okazać się o wiele bardziej pozytywnie nastawiona wobec atomu niż dotychczas.
Czytaj też
Płynące w ostatnich tygodniach przykłady zmian z krajów, które zamierzały odrzucić energetykę jądrową, a wycofały się z tych planów, napawają pod tym względem optymizmem, mówi się o „renesansie” atomu. Polska i nasze projekty jądrowe rozwijają się, być może, w idealnym momencie, gdy wahadło polityczne w UE przechyla się w stronę energii jądrowej. Warto byłoby wykorzystać tę chwilę jeszcze za polskiej prezydencji w Radzie UE, której czas nieuchronnie dobiega końca. W końcu, za kluczowy cel tej prezydencji uznano wzmocnienie europejskiego bezpieczeństwa, w tym energetycznego i ekonomicznego.